Funkcje gromadzenia informacji w systemie Windows 10 - czy jest jakiś powód do niepokoju?

Według Microsoftu, w ciągu pierwszych 24 godzin po oficjalnym debiucie systemu Windows 10 system został zainstalowany na ponad 14 milionach urządzeń. Nie ma wątpliwości - wynika to w dużej mierze z nowej strategii marketingowej firmy, która skutecznie przyciągnęła uwagę zarówno użytkowników, jak i prasy specjalistycznej. Niestety wielu „ekspertów” (wolę nazwać ich poszukiwaczami taniej sensacji) nie skorzystało z popularności systemu Windows 10. W rezultacie, jeśli uważnie śledziłeś nowinki technologiczne, możesz mieć wrażenie, że Microsoft nie wydał nowej wersji najpopularniejszy system komputerowy na świecie oraz nowy i niezwykle niebezpieczny rodzaj superszpiega.

Próbowałem już trochę wyjaśnić to pytanie, ale oczywiście wielu użytkowników nadal obawia się, że Windows 10 będzie monitorował każdą akcję pod lupą. W rzeczywistości nie jest to do końca prawdą, ale ponieważ spójrzmy jeszcze raz na ten problem.

Czy jest jakiś powód do niepokoju??

Jednym słowem: „Nie!”. Tak, domyślnie Windows 10 zbiera i wysyła pewną ilość informacji do serwerów Microsoft. Jednak znaczna część tych danych ma na celu wyłącznie poprawę usług konsumenckich. Co więcej, firma próbowała sformułować najbardziej jasne i przejrzyste zasady dotyczące tego problemu, nawet gdy wydano pierwszą techniczną wstępną wersję systemu Windows 10. Innymi słowy, Microsoft nigdy nie ukrywał zamiaru włączenia mechanizmów gromadzenia informacji do nowego systemu operacyjnego - właśnie to nie można powiedzieć z pełnym przekonaniem o wielu innych firmach, które od dawna stosują tę praktykę.

Ponadto, jak już podkreśliłem w poprzednim tekście na ten temat, system Windows 10 zapewnia możliwość dostosowania poziomu prywatności, to znaczy, jeśli chcesz, możesz wyłączyć znaczną część funkcji monitorowania lub przynajmniej znacznie je ograniczyć, jeśli ci przeszkadzają. Równolegle zwróciłem jednak uwagę, że w pewnym stopniu ograniczy to funkcjonalność systemu operacyjnego. Właśnie dlatego.

Nie można mieć kontekstowego systemu Windows bez zapewnienia kontekstu

Zacznijmy od prawdopodobnie najbardziej irytującej (zdaniem wielu użytkowników) funkcji zbierania danych wykorzystywanej do tak zwanej „reklamy ukierunkowanej”.

Podczas instalacji system Windows 10 przypisuje unikalny kod identyfikacyjny do komputera. Jego celem jest wskazanie twojego systemu i Ciebie jako unikalnego użytkownika w celach marketingowych, to znaczy, aby pokazać Ci reklamę, która najbardziej będzie pasować do twoich zainteresowań, potrzeb i pragnień. Należy od razu zauważyć, że ta praktyka jest stosowana nie tylko w systemie Windows 10 - wręcz przeciwnie. Znaczna część witryn w Internecie jest kierowana od wielu lat. Czy zauważyłeś, że na przykład po przeszukaniu książki w sieci, kiedy później przechodzisz do zupełnie innej witryny, na jej stronach pojawiają się reklamy innych powieści tego samego autora? Zasada jest taka sama i jest szczególnie agresywnie stosowana przez firmy takie jak Facebook, Google i Yandex.

Innymi słowy - aby położyć kres tej praktyce, musisz przestać korzystać z Internetu. Jednocześnie mówiąc obiektywnie, nie ma nic złego w ukierunkowanej reklamie. Dezaktywując unikalną funkcję identyfikacji (identyfikator reklamy), nie uchronisz się przed reklamą, będzie po prostu bardziej chaotyczna, całkowicie losowa, bezużyteczna i nieciekawa.

Na koniec chciałbym podkreślić, że Windows 10 jest praktycznie pozbawiony reklam. System operacyjny zawiera tylko funkcje, które ułatwiają działającym w nim aplikacjom kierowanie określonych reklam do określonych użytkowników - alternatywy, takie jak Android i iOS, robią to samo.

Och, ta Cortana!

Najczęściej „obwinia” użytkowników obwiniających wirtualnego asystenta wbudowanego w system Windows 10. Faktem jest, że Cortana została zaprojektowana tak, aby móc się uczyć. Oznacza to, że wykorzystuje zebrane informacje, aby z czasem stać się bardziej elastycznym, intelektualnym i użytecznym, próbując przewidzieć konkretne potrzeby użytkownika. Na przykład, jeśli użyjesz go do znalezienia biletu do Barcelony, dostarczy Ci również mapę turystyczną z lokalnymi atrakcjami, poinformuje Cię o pogodzie na wybrzeżu Katalonii i opowie o lokalnych zwyczajach i zwyczajach.

W tym celu Cortana potrzebuje jednak dostępu do kalendarza z wydarzeniami, informacjami o położeniu geograficznym, nawykami żywieniowymi itp. Innymi słowy, jeśli chcesz usług kontekstowych, nie możesz ich uzyskać bez zapewnienia określonej ilości kontekstu. Na przykład, jeśli chcesz, aby Cortana mądrze zareagowała na prośby takie jak „Pokaż wszystkie listy od Iwana, których jeszcze nie przeczytałem”, najpierw musisz pozwolić jej sprawdzić skrzynkę pocztową i zająć się korespondencją.

Cortana robi tylko alternatywy takie jak Google Now lub Siri, które, nawiasem mówiąc, działają znacznie dłużej. Ponadto, w przeciwieństwie do nich, Cortana oferuje więcej opcji dostrajania, w tym możliwość wyłączenia części lub wszystkich funkcji w celu gromadzenia niektórych informacji o użytkowniku.

Śledzi każde słowo

Według „ekspertów” wymienionych na początku tekstu następną najbardziej kłopotliwą praktyką w systemie Windows 10 jest rejestrowanie każdego naciśnięcia klawisza, każdego kliknięcia myszy, dowolnego polecenia głosowego lub tekstu napisanego ręcznie. Nowy system operacyjny został nawet nazwany cyfrowym „Big Brother”, który kontroluje każdy nasz krok na komputerze.

Prawda jest jednak inna. Microsoft nie zaprzecza, że ​​Windows 10 zbiera takie dane. Funkcje, które to robią, można znaleźć w menu „Prywatność” pod „Mowa, pismo odręczne i wprowadzanie tekstu”. Wszyscy są związani z Cortaną, a ich zadaniem jest pomóc jej lepiej „rozpoznać Twój głos i pismo odręczne, aby zapewnić ci lepsze sugestie i rekomendacje”.

Przedstawiony w niejasnym kontekście pomysł nagrywania głosu, odręcznego lub pisanego na klawiaturze tekstu brzmi źle. W rzeczywistości gromadzone w ten sposób dane pomagają korporacji ulepszyć modele rozpoznawania głosu i odręczne notatki, które niewątpliwie przydadzą się milionom użytkowników. Ponadto firma starała się zapewnić, aby wszystkie zebrane dane były jak najbardziej anonimowe i nie mogły zostać przypisane do użytkownika, od którego zostały zebrane.

Oto fragment oficjalnego oświadczenia Microsoft na ten temat:

Część zebranych danych jest przechowywana lokalnie na urządzeniu, a niektóre informacje są wysyłane na serwery firmy. Wszystkie dane przesyłane do Microsoft podlegają poważnemu przetwarzaniu, podczas którego w ciągu kilku cykli usuwane są wszystkie pola, które można wykorzystać do odwrócenia identyfikacji ich źródła: adresy e-mail, hasła, inne dane alfanumeryczne.

Jeśli uważasz, że jest to logiczne, a firma nie może powiedzieć nic więcej, Microsoft nie pozwoliłby sobie na włączenie do swojego oprogramowania kontrowersyjnych algorytmów, które naruszają surowe przepisy bezpieczeństwa danych osobowych obowiązujące w wielu krajach na świecie. W przeciwnym razie oznaczałoby to co najmniej serię głośnych procesów sądowych przeciwko firmie, których Microsoft prawdopodobnie starał się uniknąć.

Podsumowując

Ogólnie rzecz biorąc, tak, monitory Windows 10, ale po prostu nie ma powodu do obaw. Z jednej strony Microsoft podjął środki ostrożności, aby zapobiec ujawnieniu poufnych informacji użytkownika - scenariusz, który spowodowałby burzę problemów prawnych i finansowych dla firmy. Z drugiej strony system operacyjny oferuje jasno określone możliwości ograniczenia lub wyeliminowania wbudowanych funkcji monitorowania i gromadzenia danych. Tak więc, jeśli nadzór Windows 10 nadal Cię prześladuje, pomimo wyjaśnień w tym tekście, po prostu przejdź do menu Prywatność i wyłącz je.

Miłego dnia!