Trochę więcej na temat darmowej natury systemu Windows 10

Po zaskakującym stwierdzeniu, że aktualizacja do systemu Windows 10 byłaby bezpłatna nawet dla właścicieli nielicencjonowanych kopii systemu Windows 7 i 8, Microsoft dodał nieco jasności na temat tej funkcji..

Firma powiedziała, że ​​nie oznacza to legalizacji wszystkich pirackich wersji Windows 7 i 8, które dziś działają na milionach komputerów na całym świecie. Nawet po uaktualnieniu piracka kopia zostanie uznana za piracką - tylko zamiast nielicencjonowanej wersji systemu Windows 7 lub 8 użytkownik będzie miał nielicencjonowaną wersję systemu Windows 10.

Firma nie określa jednak, czy wpłynie to na funkcjonalność systemu operacyjnego (a jeśli tak, to w jaki sposób) i możliwości wsparcia. Prawdopodobnie Microsoft postrzega to jako szansę dla użytkowników pirackich kopii na zapoznanie się z funkcjami i ulepszeniami nowego systemu Windows 10, aby przekonać ich do zakupu oficjalnej licencjonowanej wersji systemu operacyjnego. Chociaż nie jest to dalekie od początkowego wrażenia, że ​​ogłoszenie pozostawiło, że firma prawie zamierza zaprezentować swoje nowe okno, wciąż jest krokiem we właściwym kierunku. Niewątpliwie znacznie zwiększy to szanse na zainteresowanie jak największą liczbą użytkowników systemem Windows 10.

Problem polega na tym, że istnieje jedno wielkie pytanie, na które firma uparcie utrzymuje tajemnicę - ile kosztuje nowy system operacyjny?

Dzięki rozsądnemu pozycjonowaniu na rynku oraz w połączeniu z możliwością bezpłatnych aktualizacji nawet nielicencjonowanych kopii, Microsoft może dosłownie osiągnąć większy sukces w walce z piractwem w ciągu jednej nocy niż we wszystkich latach surowych ograniczeń i prób ścigania tej praktyki..

Tymczasem wiadomości z konferencji WinHEC 2015 w Chinach wyraźnie pokazują, że dla sukcesu systemu Windows 10 firma nie zamierza w pełni polegać na przychylności rynku. Interesująca analiza Ars Technica przynosi złe wieści dla wszystkich miłośników alternatywnych systemów operacyjnych, takich jak Linux.

Podobnie jak Windows 8, Windows 10 będzie obsługiwał opcję Bezpiecznego rozruchu UEFI. Przypomnę, że jest to środek bezpieczeństwa, który chroni komputer przed różnymi złośliwymi programami, które są pobierane do systemu operacyjnego, a to bardzo utrudnia ich usunięcie. Bezpieczny rozruch rozwiązuje ten problem, sprawdzając każdy program, który musi zostać załadowany do systemu operacyjnego - w tym tak zwany moduł bootloadera, który kontroluje proces uruchamiania dowolnego systemu operacyjnego.

Możesz być zainteresowany: Memy na temat systemu Windows: z czego śmiali się użytkownicy systemu operacyjnego?

W tej chwili Bezpieczny rozruch to tylko funkcja UEFI (zastępująca nieaktualny BIOS), którą można włączyć lub wyłączyć na żądanie użytkownika. Zwykle jest on domyślnie włączony dla wszystkich systemów, co zapobiega instalacji poprzednich wersji systemu Windows i alternatywnych systemów operacyjnych, takich jak Linux. Ale, jak wspomniano powyżej, użytkownik może niezależnie wyłączyć tę opcję.

Windows 10 może jednak radykalnie zmienić sytuację, ponieważ Microsoft zamierza wprowadzić dodatkowe ograniczenie na komputerach przenośnych, na których jest uruchomiony. Aby móc korzystać z nowego systemu operacyjnego, muszą one być domyślnie wyposażone w Bezpieczny rozruch, bez możliwości wyłączenia. To wymaganie będzie dotyczyło tylko komputerów mobilnych - systemy stacjonarne będą nadal dostarczane z możliwością włączania i wyłączania Bezpiecznego rozruchu w UEFI.

Co to oznacza dla przyszłych właścicieli laptopów nowej generacji i systemów hybrydowych, które są wyposażone w preinstalowany system Windows 10? Oznacza to, że po prostu nie mogą zastąpić systemu operacyjnego Microsoft żadnym z alternatywnych, nawet jeśli sobie tego życzą.

Oczywiście ogólny efekt takiego rozwiązania raczej nie będzie miał szczególnie poważnych konsekwencji dla większości zwykłych użytkowników systemu Windows. Pod warunkiem, że mówimy o ludziach, którzy celowo wybrali urządzenie z preinstalowanym systemem Windows - szanse, że w pewnym momencie zdecydują się porzucić system Windows w celu przejścia na system Linux, są minimalne.

Ponadto wydaje się, że to ograniczenie będzie raczej zaleceniem dla partnerów sprzętowych Microsoft, a nie warunkiem wstępnym. Możemy więc bezpiecznie założyć, że wielu z nich woli nie stosować się do tego zalecenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nie wszystkie laptopy mają fabrycznie zainstalowany system Windows.

Umożliwienie użytkownikom samodzielnego wyboru systemu operacyjnego do zainstalowania na komputerze mobilnym jest elementem elastycznej strategii rynkowej wielu firm w obliczu ostrej konkurencji i stale kurczącego się rynku, a jest mało prawdopodobne, aby tak łatwo odmówili.

Miłego dnia!