Fakt, że każdy użytkownik systemu Windows 7 i 8 będzie mógł uzyskać zupełnie nową wersję systemu operacyjnego za darmo, nie jest już nowością. Zostało to ogłoszone przez Microsoft w styczniu w ramach specjalnej konferencji prasowej, której celem było zapoznanie świata z nowym Windows 10. Jednak pewnego dnia firma ogłosiła, że mogą z niej korzystać nie tylko właściciele legalnych kopii, ale nawet osoby korzystające z nielicencjonowanych wersji. Windows 7 i 8.
Ogłoszenie to było zaskakujące, delikatnie mówiąc, zwłaszcza na tle wieloletnich i skoncentrowanych wysiłków Microsoftu mających na celu ograniczenie dystrybucji pirackich kopii jego oprogramowania, a przede wszystkim systemu Windows. Co spowodowało ten gwałtowny zwrot w polityce handlowej firmy?
Windows za darmo
Chociaż wydaje się to bezprecedensowe, nie jest to pierwszy krok Microsoftu w tym kierunku. W ubiegłym roku, próbując rozszerzyć swoją obecność na rynku mobilnym, firma ogłosiła, że zaoferuje Windows 8.1 dla urządzeń przenośnych o przekątnej ekranu do 8 cali bez opłat licencyjnych od ich producentów - tj. w praktyce za darmo.
Zdecydowanie takie podejście nie jest nowością na rynku oprogramowania - na przykład Apple oferuje bezpłatne aktualizacje systemu OS X od 2013 roku. Aktualizacje do nowych wersji wszystkich mobilnych systemów operacyjnych są również dostępne za darmo..
Google, jeden z najsilniejszych konkurentów Microsoftu w ciągu ostatnich kilku lat pod względem oferowanych usług, dystrybuuje Androida również całkowicie za darmo. Ponadto firma pozwala stosunkowo swobodnie zmieniać system operacyjny, podczas gdy Windows zawsze był i prawdopodobnie pozostanie produktem o zamkniętym źródle..
Oczywiście dla Google jest to kluczowy element globalnej strategii marketingowej firmy od momentu jej uruchomienia. Gigantowi wyszukiwania udało się za darmo zaoferować główny produkt jako Android, ponieważ generuje on ogromne przychody z powiązanych usług, aplikacji i reklamy, skutecznie przekształcając popularność systemu operacyjnego w stabilny przepływ gotówki.
Możliwe, że Microsoft chce wypróbować tę praktykę - dowodem na poparcie tej tezy jest model subskrypcji produktów takich jak Office 365, Skype i OneDrive, związany z miesięcznymi opłatami za użytkowanie. Firma wyraźnie widzi sukces w tej dziedzinie - czegoś, czego nie można powiedzieć o przychodach ze sprzedaży licencji na Windows i Office zgodnie z tradycyjnym schematem rynkowym, który w ubiegłym roku okazał się o 7% mniej niż w poprzednim okresie sprawozdawczym.
Możliwym motywem do zaoferowania bezpłatnej aktualizacji do Windows 10 może być wciąż stosunkowo słaba obecność firmy na chińskim rynku krajowym. Nikomu nie jest tajemnicą, że poziom piractwa jest tam niezwykle wysoki, a rząd chiński nie jest gotowy do podjęcia ukierunkowanych działań w celu ograniczenia tego. Co więcej, chińskie władze zakazały nawet używania systemu Windows 8 w agencjach rządowych - rozwiązanie częściowo wynika z wysokich kosztów aktualizacji do najnowszej wersji systemu operacyjnego.
Może Cię zainteresować: historia, w jaki sposób użytkownicy licencjonowanego systemu Windows 7 nagle stali się piratami i odpowiedzi na nieJednocześnie obecność ogromnej liczby pirackich kopii systemu Windows na rynku stanowi niewątpliwe zagrożenie dla bezpieczeństwa milionów komputerów na całym świecie. Pomimo zaprzestania oficjalnej obsługi systemu Windows XP, na przykład wiele systemów nadal korzysta z tej wersji, co czyni je wyjątkowo podatnymi na ataki hakerów. Oddzielne warunki są tworzone dla łatwiejszej i masowej dystrybucji szkodliwego oprogramowania.
Możliwość całkowitego bezpłatnego „zalegalizowania” pirackich kopii systemu Windows (choć tylko przez jeden rok) może w dużej mierze rozwiązać te problemy w szybki i stosunkowo bezbolesny sposób dla użytkowników.
Odwrotna strona monety
Jednak podobny ruch Microsoftu jest również podstawą do pewnego sceptycyzmu. Jest tego kilka przyczyn, ale najpoważniejsza z nich dotyczy obaw o bezpieczeństwo danych osobowych przyszłych użytkowników systemu Windows 10..
Wiadomo, że wczesne, wstępne wersje nowego systemu operacyjnego gromadzą znaczną ilość informacji o nawykach konsumenckich osób, które ich używają. Dotyczy to nie tylko tradycyjnych metod, takich jak śledzenie historii wyszukiwań w Internecie i najczęściej odwiedzanych witryn, ale nawet przerażających metod, takich jak nagrywanie poleceń głosowych i informacji, a także śledzenie sekwencji naciśnięć klawiszy na klawiaturze. Jednocześnie system Windows 10 przesyła te dane do firmy Microsoft bez ostrzeżenia użytkownika.
W tej chwili firma nie komentuje, czy będzie to kontynuowane w ostatecznej wersji systemu operacyjnego, ale możliwe jest, że system Windows 10 ostatecznie uwzględni ostrzeżenia o istnieniu takich praktyk ze szczegółowymi informacjami dla użytkowników.
Z jednej strony jest to z pewnością powód do niepokoju. Z drugiej strony praktyka ta jest szeroko stosowana w prawie wszystkich „bezpłatnych” produktach i usługach, z których wielu z nas korzysta na co dzień - w tym w sieciach społecznościowych, wyszukiwarkach, mobilnych systemach operacyjnych i ich aplikacjach. Jest więc bardzo prawdopodobne, że wraz z kolejną wersją systemu Windows Microsoft zamierza dołączyć do niewątpliwie bardzo zyskownej działalności związanej ze sprzedażą danych o zachowaniu użytkowników.
Miłego dnia!